•  strona główna 
  •  mapa serwisu 
  •  kontakt
  •  polityka prywatności 
  •  linki 
  •  wyszukiwarka                                                             
  • 
    


Slideshow Image 1
Slideshow Image 2
Slideshow Image 3
Slideshow Image 4
Slideshow Image 5
Slideshow Image 6
Slideshow Image 7
Kalendarz odbioru odpadów 2024
Kalendarz niedziel handlowych w 2024 roku
Sołecka Strategia
Rozwoju Wsi


Oficjalna strona Pobiednej
Strona główna Historia Pobiedna

Historia Pobiednej (do 1945 roku)


Pobiedna jest dużą wsią, leżącą nad Łużycą u podnóża Gór Izerskich. Obecna nazwa miejscowości wzięła się od rosyjskiego wyrazu "pobieda" (zwycięstwo). Wojska radzieckie wkroczyły tutaj dokładnie 8 maja 1945 r., czyli w dniu podpisania kapitulacji przez hitlerowskie Niemcy. Jednakże pierwsza powojenna nazwa miejscowości brzmiała Sokołów (stąd wzięła się forma przysiółku Pobiednej - Wola Sokołowska).

Pobiedna składa się właściwie z dwóch części: południowej, powstałej dopiero w drugiej połowie XVII w. jako miasteczko górnicze oraz północnej, dużo starszej, zwanej Unięcicami. Część "miejska" została wybudowana na dawnych gruntach Unięcic i w 1937 r. ostatecznie wchłonęła swą macierzystą osadę. Jest rzeczą bardzo osobliwą, że "Unięcickie Miastko", jak je kiedyś nazywano, nigdy nie miało więcej mieszkańców aniżeli same Unięcice. W tych ostatnich zresztą znajdował się dwór, kościół oraz probostwo.

Unięcice wymienia się po raz pierwszy w dokumencie zwanym miśnieńską martykułą kościelną, która podaje światynie chrześcijańskie istniejące na Łużycach w 1346 r. W owym czasie miejscowy kościół należał do dekanatu zawidowskiego. Wieś płaciła biskupowi miśnieńskiemu daninę w wysokości jednej grzywny (tyle samo płaciła wieś Świecie, ale np. Wieża czy Stankowice uiszczały opłatę w wysokości dwóch grzywien). Trudno jest określić datę powstania pierwszej świątyni chrześcijańskiej w Unięcicach, nazywanej pierwotnie "czerwonym kościółkiem". Świątynia powstała przypuszczalnie w XIII w., bowiem już wtedy Unięcice były miejscem odpoczynku śląskich pielgrzymów podążających do znanego z cudów sanktuarium maryjnego w pobliskich Hejnicach. Pielgrzymki odbywały się w maju, dlatego też wieś otrzymała z początku nazwę "Mayfartsdorff" przekształconą później w "Meffersdorf". Śląscy katolicy odwiedzali tłumnie Unięcice do XVIII stulecia. W pielgrzymkach do Hejnic niemal corocznie brał udział m.in. hrabia Jan Anton von Schaffgotsch (zm. w 1742 r). Dopiero (król w Prusiech) Fryderyk II swym edyktem z 1745 r. zakazał Ślązakom pielgrzymowania poza granice państwa pruskiego.

W XV stuleciu szerzyło się w okolicy rozbójnictwo, któremu sprzyjała dzikość i niedostępność okolicy. W 1442 r. ujęto we wsi aż 27 rabusiów, których następnie powieszono w Zgorzelcu. Wkrótce po wykonaniu egzekucji wystapila gwałtownie z brzegów Nysa Łużycka i zwłoki wszystkich przestępców zostaly porwane przez falę powodziową.

W 1570 r. w Unięcicach uruchomiono kopalnię cyny co spowodowało znaczny rozrost osady. W 1605 r. nastąpiła gruntowna przebudowa miejscowego kościoła nie mogącego już pomieścić wiernych. Do parafii w Unięcicach od 1550 r. należała wieś Skiba, a od 1554 r. nawet zagubiona w górach czeska osada Jizerka.

Do 1592 r.wieś wchodziła w skład "państwa Świecie" należącego od XIV w. do Uchtritzów. "Państwo" to rozciągając się niemal od samej Leśnej aż po Smrek w Gorach Izerskich obejmowało większość ziem w Okręgu Kwisy. Gdy zmarł Hans IV, ostatni Uchtritz z linii świeckiej, Unięcice wyodrębiły się jako samodzielne dominium i przypadły Uchtritzom z Osterholz w Starej Marchii w Branderburgii (dokument z 21 sierpnia 1592 r. mówiący o podziale "państwa Świecie" przed ostatnią wojną znajdował się w archiwum w Unięcicach). Pierwszym przedstawicielem linii Osterholz był Hans von Uchtritz, który wybudował we ws najstarszy dwór oraz browar. Za jego czasów Unięcice składały się z 22 gospodarstw kmiecych i 17 gospodastw zagrodniczych. Wieś posiadała dwa młyny oraz dwa tartaki wykorzystujące energię potoku Łużyca, wydzierżawiane miejscowym chłopom.

W 1615 r. Unięcice odziedziczył bratanek dziedzica, Hans Otto, który w 1624r. sprzedał majątek swojemu kuzynowi z Dolnego Świecia, Krzysztofowi. Transakcja nastąpila już w czasie wojny trzydziestoletniej. Wsie Okręgu Kwisy często były wtedy ofiarami zbrojnych napaści. Na przykład zimą 1645 r. wtargnęły do Unięcic wojska szwedzkie Torstenssona, które ogołociły wieś z zapasow żywności, mimo iż generał Wittenberg wystawił tzw. glejt bezpieczeństwa (Salvegarde). Glejt ten miał chronić mieszkańców przed ekscesami żołnierzy szwedzkich a okazał się nic nie znaczącym świstkiem papieru. W latach wojny z rąk okrutnego żołdactwa ginęli nie tylko przedstawiciele warstw niższych, ale również wysoko urodzeni. Podczas jednego z najazdów Krzysztof von Uchtritz zostaje mocno poturbowany i umiera 4 września 1638 r. Majątek Unięcice i Dolne Świecie z powodu zadłużenia opiewającego na ponad 30 tys. talarów przejęli wierzyciele zmarłego Uchtritza. Do zarządzania Unięcicami wyznaczono specjalnych administratorów: Melchiora von Spillera i Krzysztofa von Dobschitza. W tym okresie upadła kopalnia cyny i spłonął we wsi dwór. Stało się to 2 sierpnia podczas przygotowywania posiłków dla przybyłych do wsi czeskich egzulantów. wskutek wojny nastapiło również zubożenie miejscowej ludności. Liczba gospodarstw kmiecych spadła do 15. Część ziemi chłopskiej przyłączono do folwarku.


Widok Pobiednej w XVIII wieku.

W latach 50. i 60. XVII w. po drugiej stronie granicy, w dobrach frydlanckich, działy się rzeczy mało zrozumiałe dla dzisiejszego czytelnika. Hrabowie Gallas, własciciele państwa stanowego Frydlant, zmuszając do przejścia na katolicyzm swych luterańskich poddanych, doprowadzili do bezprecedensowego w historii wyludnienia szeregu nadgranicznych miejscowości. Na przykład mieszkańcy Bily Potok nad rzeką Smeda (Witka) niemal co do jednego opuścili swe domostwa i podążyli w kierunku Unięcic. Znajdująca się na zachodnich zboczach Smrka Żałobna Ścieżka (Smutecni Stezka) przypomina tragedię tych ludzi, którzy uciekając w pośpiechu utracili cały swój życiowy dorobek. Nawiasem mówiąc jako pierwszy Żałobną Ścieżkę przetarł baron Krzysztof von Raedern, tragiczny właściciel Frydlantu, który postanowił przystać do powstańców czeskich. Po klęsce protestantów pod Białą Górą (1620) Raedern ukrywał się w Bilym Potoku. Później zatrzymał się w Pobiednej skąd udał się do Polski, gdzie zmarł w 1640 r. nie odzyskawszy skonflinskowanych dóbr. Oprócz Bilego Potoku opustoszało Nove Mesto pod Smrkem założone przez Melchiora von Raederna (ojca Krzysztofa) w 1584 r. Ludność tego górniczego miasteczka również znalazła schronienie w Unięcicach. Przybyli tutaj ponadto protestanccy mieszkańcy Jindrichovic, Raspenavy, Libverdy oraz wielu innych miejscowości w czeskich Górach Izerskich. Uciekinierzy byli z reguły doskonałymi rzemieślnikami. Duży odsetek stanowili tkacze, ale nie tylko. Na przykład z Novego Mesta przybyli gromadnie członkowie cechu nożowników.

Człowiekiem, który potrafił umiejętnie wykorzystać exodus czeskich ewangelików był nowy sukcesor majatku, Wigand von Gersdorf. "Ojciec"przyszłego miasteczka nad Łużycą urodzil się w 1620 r. w Platerówce. 24 września 1658 r. Gersdorf wykupił wieś z rąk wierzycieli Krzysztofa Uchtriza. W 1660 r. wybudował nowy dwór, który służył potomkom Wiganda przez przeszło 100 lat. W latach 60 XVII w. na gruntach Unięcic, blisko pałacu i kościoła, Gersdorf rozpoczął budowę nowej osady stanowiącej centrum dzisiejszej Pobiednej. W 1666 r. powstał tzw. Stary Rynek oraz ul. Kościelna. Mieszczanie z Novego Mesta, stanowiący tutaj większość mieszkańców, poprosili swojego opiekuna, aby wystarał się u elektora saskiego o prawa miejskie. 10 listopada 1667 r. "Unięcickie Miastko" (Meffersdorfer Stadtel) jak nazwano nową, liczącą już wtedy kilkadzisiąt domostw osadę, otrzymało od Jana Jerzego II prawa miejskie i górnicze (na eksploatację cyny). Miastu nadano również przywilej odbywania dwóch dużych jarmarków w ciągu roku i jednego targu każdego tygodnia. Ale mieszkańcy "Unięcickiego Miastka", które jeszcze za życia Wiganda von Gersdorfa na propozycję miejscowego proboszcza zaczęlo nosić nazwę Wigansthal (Dolina Wiganda), nie otrzymali pełnych praw mieszczańskich. Miało to w niedalekiej przyszłości stać się źródłem konfliktów. Mieszczanie szczególnie nie mogli pogodzić się z przywilejem piwnym dworu i wytoczyli Gersdorfom z tego powodu proces sądowy.

Na mocy przywileju elektorskiego Pobiedna stałą się osadą górniczą funkcjonującą na zasadach tzw. rudawsko-saskiej wolności górniczej. Uruchamiając starą Kopalnię Niedźwiedzią Wigand von Gersdorf pragnął reaktywować kopalnictwo cyny. Jednak z powodu nieopłacalności wydobycia kopalnię ponownie zamknięto, a mieszkańcy musieli szukać innych źródeł utrzymania. Tymczasem uchodźców religijnych przybywało a miasteczko ciągle sie rozrastało. W 1668 r. postawiony został ratusz mieszczący także winiarnię. W latach 1670-1671 rozpoczęto budowę Nowego Rynku (obecnie Plac Wolności), gdyż poprzedni już nie wystarczał.


Widok na Nowy Rynek rok 1805 - Johann Gottfried Schultz

W 1676 r. Marcin Merkel otrzymał koncesję na farbiarnię (pierwsza bielarnia istniałą już od 1660 r.).

W roku 1685 pojawiła się w miasteczku trakieternia z "wyuczonym kucharzem". W 1699 r. zawiazało się towarzystwo strzeleckie posiadające specjalne niebieskie uniformy (w 1794 r. graniczące z Pobiedną wioski powołały do życia "zielone" bractwo strzeleckie). Każdego roku na Zielone Świątki "niebiescy" strzelcy wybierali spośród siebie króla kurkowego.Natomiast "zieloni" przez pierwsze lata organizowali zawody strzeleckie w Unięcicach, by później przenieść je do Łęczyny. W 1719 r. powstała w Pobiednej apteka, której pierwszym właścicielem był Traugott Hoffmann z Lubania. Od końca XVII w. Pobiedna, jak na prawdziwe miasto przystało zaczęła używać własnego herbu: sylwetki drzewa lipy, nad którą znajdowała się czapka z czaplimi piórami (czapka została wzięta z godła Gersdorfów).


Herb Pobiednej

W XVIII w. miejscowa ludność była boleśnie doświadczana przez wojny śląskie (zwłaszcza III, zwana wojną siedmioletnią) i tzw. wojnę kartoflaną (o sukcesję bawarską). Od 28 maja do 21 czerwca 1760 r. stacjonowało w miasteczku 100 żołnierzy chorwackich. W październiku tego samego roku pojawił się ze swoimi ludżmi rotmistrz von Zanthier z korpusu generała Lascy. 18 kwietnia 1762 r. przez Pobiedną przemaszerowało 500 rekrutów węgierskich z kapitanem Rasanem na czele. Jeszcze w lutym 1763 r. widziano ty carskich huzarów Luzinskiego. Straty powstałe w wojnie siedmioletniej (1756-1763) wyniosły ponad 14 tysięcy talarów. W 1778 r. miejscowość była wielokrotnie nękana wypadami wojsk cesarskich zza południowej granicy. 30 września 1778 r. pod Pobiedną doszło do blisko dwugodzinnej potyczki pomiędzy austiackimi dragonami z regimentu Kinsky'ego a pruskimi huzarami Rosenbuscha. Cesarscy żołnierze zostali pokonani i utracili mienie zrabowane wcześniej okolicznym mieszkańcom.

W drugiej połowie XVIII stulecia (szczególnie w latach 1770-1790) kwitło tutaj szlifierstwo "granatów". Nie były to kamienie pólszlachetne lecz różnokolorowe szkiełka sprowadzane z Czech i Wenecji. "Granaty" poczatkowo obrabiano na prymitywnych, nożnie napedzanych szlifierkach. Ich szlifowaniem zajmowały się nawet dzieci. Najpiękniejsze szklane imitacje kamieni szlachetnych nazywano "rubinami". Szlifowane szkło z Pobiednej można było zakupić na słynnych Targach Lipskich, we Frankfurcie, Brunszwiku oraz Królewcu. Eksportowano je także do Polski, Rosji, Holandii oraz do Afryki, gdzie misjonarze obdarowywali szkłem z Pobiednej tubylców. Jak podaje profesor Leske, w 1782 r. w miasteczku i okolicznych przysiółkach szlifowaniem szkła zajmowało się 820 osób a handlowało nim 12 (wedlug innych autorów 20) miejscowych kupców. Upadek tego rzemiosła w początkach XIX w. ludność Pobiednej odczuła bardzo boleśnie. Szlifierze "granatów" zaczęli przymierać głodem, podobnie jak współcześni im śląscy tkacze.

Unięcice przez długi czas stanowiływażny ośrodek tkactwa chałupniczego. Jeszcze w połowie XIX w. pracowało tu ponad 160 krosien tkackich, 4 farbiarnie oraz 1 bielarnia przędzy. Był to regres w stosunku do lat 80. XVIII w. kiedy to notowano 3 bielarnie przędzy i bielarnię płótna lnianego. Niemal cały wiek XVIII istniały w Unięcicach 2 folusze. W 1712 r. założono papiernię pracującą jeszcze w drugiej połowie XIX w. Znacznie krótszy żywot miał zakład produkujący proch. Dwukrotnie wylatywała w powietrze (1699, 1702), przez co zamknięto go definitywnie. Miejscowy browar produkujący wyśmienite piwo zakńczył działalność przed I wojną światową. Skrupulatny Knie podaje, iż w 1845 r. w Unięcicach mieszkało m.in. 4 kowali, 2 zegarmistrzów, 3 złotników, 13 krawców, 1 kapelusznik,1 rymarz, 1 powroźnik i 7 stolarzy.

W XIX w. tkactwo chałupnicze wprawdzie upadło, ale zostały tutaj wybudowlane przez lubańskich przemysłowców dwa zakłady wytwarzające chusteczki. W XIX w. rodzina Schillerów posiadała manufakturę produkującą plusz. W 1896 r. Gustaw Richter przekształcił ten niewielki zakład w fabrykę. Wyrabiany tutaj plusz znajdował zastosowanie m.in. w meblarstwie i zabawkarstwie. W czasie I wojny światowej zakład nie pracował gdyż wojsko nie potrzebowało pluszu. Uruchomiono go ponownie w latach 1818-1819. Przed Wielkim Kryzysem zatrudniano tu blisko 400 pracowników a zakład posiadał 150 krosien. W latach II wojny światowej w miejscowej fabryce uruchomiono produkcję części do samolotów wojskowych. Zatrudniano w niej obywateli polskich pochodzenia żydowskiego (podczas wojny rozstrzelano około 15 więźniów).

Dawni właściciele miejscowości to ciekawa galeria postaci. Wspomniany powyżej Wigand von Gersdorf miał godnych następców dbających o pomyślny rozwój miasteczka i okolicznych osad. Karol Feliks Ernest von Gersdorf, syn zmarłego w 1686 r. Wiganda, osiedlił w Pobiednej śląskich protestantów z okolic Kamiennej Góry i Krzeszowa. W 1689 r. sprzedał majątek bratu, Krzysztofowi Gottlobowi. W późniejszych latach wyprawil się na wojnę ze Szwedami do Polski, z której już nie wrócił (podobnie zresztą jak jego bratanek Wigand Gottlob). W wojsku służył również Krzysztof Gottlob, ale umial pogodzić wojaczkę z zarządzaniem włościami. W Unięcicach postawił nowy młyn i rozbudował kościół. Krzysztof Gottlob von Gersdorf był przede wszystkim zapalonym myśliwym. Przez wiele lat dzierżawił od Schaffgotschów olbrzymie tereny łowieckie w Górach Izerskich (od Świeradowa po Chojnik). Mieszkańcy Pobiednej mieli z nim prawdziwe utrapienie, gdyż dziedzic bezustannie zatrudniał ich przy polowaniach w charakterze naganiaczy. Zmarł w 1731 r. w Pobiednej, ale nie zapomniał o swoich dawnych towarzyszach łowów, którym zapisał w testamencie darowiznę w wysokości 400 talarów. Na długo przed śmiercią, bo już w 1712 r., sprzedał swe dobra synowi, Wolfowi Adolfowi. O tym Gersdorfie mówiono później, iż byl dla poddanych niczym ojciec. Budował nowe domy mieszkalne (np. w Unięcicach 20, w Pobiednej 16, w Gierałtówku 8), stodoły i stajnie. W 1729 r. w północnej części Unięcic (blisko Wolimierza) kazał wznieść osiedle, które otrzymało miano Nowych Domów. Zakladał również ogrody, sady i aleje. Dzięki niemu w latach 1733-1738 powstała wspaniała Czarna Aleja składająca się z lip,dębów buków i kasztanowców. Wolf Adolf von Gersdorf z uporem powiększał swoje włości. Za 20 tys. talarów w 1727 r. majątek rycerski Grabiszyce Górne, który poprzednio stanowiłwłasność Joanny Wiktorii von Runckel z domu von Loeben. Z kolei w 1730 r. od Augusta Mocnego, króla Polski i elektora Saksonii, kupił majatek Górne i Dolne Świecie. Udało mu się więc, po blisko wiekowej przerwie, ponownie zjednoczyć gros dawnej fortuny Uchtritzów. Po śmierci swej żony, Joanny Elżbiety de domo von Penzig, odziedziczył fragmenty jej dwóch wsi pod Budziszynem. Jednakże w 1738 r. sprzedał te dobra Aleksandrowi Józefowi Sułkowskiemu, faworytowi króla Augusta III Sasa.

Wolf Adolf von Gersdorf zmarł bezpotomnie w 1749 r. Posiadane przez siebie latyfundium zapisał w testamencie bratankom, Rudolfowi Ernestowi i Adofowi Traugottowi. Ten ostatni poczatkowo jedynie Świecie i Wolimierz. Dopiero w 1756 r. kupił od starszego brata Unięcice, miasteczko Pobiedna i okoliczne przysiółki. Adolf Traugott von Gersdorf stał się później zasłużoną postacią dla nauki europejskiej a w szczególności dla Górnych Łużyc. Jest on niewątpliwie najwybitniejszym przedstawicielem licznie rozgałęzionego rodu Gersdorfów. Adolf Traugott zmarł w 1807 r., gdy na Łużyce dotarła zawierucha wojenna. Kontrybucje i kwaterunki w okresie wojen napoleońskich mocno podkopały finanse Gersdorfów. Już w 1806 r. w ramach kontrybucji Pobiedna uiściła Francuzom daninę w wysokości 784 talarów (całe Górne Łużyce zapłaciły wówczas 800 tys. talarów). Po bitwie budziszyńskiej w maju 1813 r. doszło do tego, że mieszkańcy Pobiednej musieli z bronią w ręku chronić Gersdorfów przed rabującymi żołnierzami pruskimi z korpusu Lützowa. Szczególnie ciężki był wrzesień 1813 r. Służący w wojsku carskim Baszkirzy (uzbrojeniu w luki!) zabrali ostatnie wozy i konie, natomiast Prusacy zażądali 700 sztuk chleba oraz dużych ilości owsa. Jeszcze w lipcu 1814 r. miały miejsce przemarsze wojsk rosyjskich (pułk kozacki Iłowajskiego) powracających z Francji do ojczyzny. Nawiasem mówiąc lokalni kronikarze byli pełni podziwu dla tych brodatych jeźdźców, którzy pili szklankami spirytus przyprawiany garścią pieprzu. W 1823 r. bratanek Adolfa Traugotta, Karol Henryk Traugott von Gersdorf (posiadał także Gronów koło Zgorzelca), zmuszony był sprzedać Pobiedną i Swiecie Wiktorowi Amadeuszowi von Hessen-Rotenburg noszącemu tytuł księcia raciborskiego. W 1830 r. Pobiedna wraz z okolicznymi wsiami znalazła się w rękach hrabiego Ernesta von Seherr-Thoss z Dobrej pod Prudnikiem. Po śmierci hrabiego w 1856 r. majątek przejął jego zięć, Gustaw Teodor von Saldem. W latach 1878-1889 Pobiedna była w posiadaniu nadwornego dostawcy Hohenzollernów, Józefa Robrechta z Berlina. Od jego spadkobierców w 1901 r. dobra wykupił Otto Czarnowski. W 1903 r. majątek stał się własnością księcia Krystiana Hohenlohe-Oehringen ze Sławęcic, przedstawiciela jednej z najbogatszych rodzin na Górnym Śląsku. Na przełomie XIX i XX w. książęta Hohenlohe-Oehringen byli najważniejszymi producentami cynku na świecie. Pod koniec II wojny światowej ostatnim właścicielem z tego rodu był książę Max Hugo.

W historii Pobiednej zarejestrowano wiele klęsk żywiołowych. Gwałtowne powodzie miały miejsce w latach 1672, 1675, 1692, 1702, 1703, 1716, 1718, 1749, 1888, 1897. Na przykład w Zielone Świątki w 1749 r. podczas wylewu Łużycy uszkodzeniu uległ jeden z mostów oraz budynek apteki. W 1866 r. powstał groźny pożar, który strawił część zabudowy przy Starym Rynku i ul. Kościelnej. W roku 1799 i 1883 w Pobiednej odnotowano trzęsienie ziemi, lecz nie wywołało ono żadnych strat.

O miejscowym kościele wzmiankowano już parokrotnie. W przeszłości była to niezwykle piękna budowla. Swój ostateczny kształt otrzymała ona po przebudowie w latach 1687-1692. Wtedy też wybudowano wieżę kościelną liczącą blisko 50 metrów wysokości. Do 1741 r. kościół licznie odwiedzali śląscy ewangelicy ze Świeradowa, Szklarskiej Poręby a nawet Jeleniej Góry oraz Kowar. Protestantów ze Śląska pozbawionych swobody kultu cechowała szczególna chojność dla miejscowej świątyni.


Kościół w Pobiednej rok 1802 - Johann Gottfied Schultz

Przed 1945 r. w kościele w Pobiednej znajdowały się trzy wspaniałe kryształowe żyrandole wykonane w latach 1731-1732. Jeden z nich powstał w manufakturze Jana Krzysztofa Preuslerra w Szklarskiej Porębie. Niezwykłym bogactwem wyrożniaą sie barokowa loża z herbami Gersdorfów, podobnie zreszta jak ambona, ozdobiona figórami czterech Ewangelistów. Z tyłu za ołtarzem znajdowały sie naturalnej wielkości kamienne epitafia Wiganda von Gersdorfa oraz jego małżonki, Katarzyny Magdaleny. W okresie powojennym kościół popadł w całkowitą ruinę. Część jegowyposażenia znajduje się w Muzeum Narodowym we Wrocławiu.

Na terenie wsi połozony jest pałac wzniesiony z polecenia Adolfa Traugotta von Gersdorfa, w miejscu starszego pochodzącego z 1660 r. Wiosną 1767 r. Adolf Traugott kazal zburzyć stary dwór i już 22 czerwca tego samego roku wmurowano kamień węgielny pod nową rezydencję. Okazała trzykondygnacyjna budowla została postawionaw ciągu 14 miesięcy, ale prace wykończeniowe trwały jeszcze w latach 70. XVIII w. Założenie pałacowe zrealizowano w/g projektu Konrada Gotthelfa Rothe, nadwornego budowniczego z Drezna. Budowla ma kształt podkowy i jest kryta wysokim dachem. W części środkowej znajduje się ryzalit zwieńczony szczytem. W czasach Adofa T. von Gersdorfa pałac w Pobiednej przypominał bardziej muzeum, bibliotekę i laboratorium razem wzięte, anieżeli typową arystokratyczną posiadłość. Na pierwszym piętrze gersdorf polecił urządzić swą olbrzymia bibliotekę. Jeden z pokoi slużył jako gabinet do eksperymentów fizycznych. Zbiory mineralogiczne i florystyczne zajmowały aż kilka pomieszczeń. W drugiej połowie XVIII i na początku XIX w. pałąc tętnił życiem, gdyż jego właściciel zapraszał do siebie artystów, uczonych takich jak Kzysztof Nathe, Jan Gotfryd Schultz, Karol Andrzej von Meyer-Knonow, czy profesor lipski Gotfryd Nataniel Leske, ktory był zachwycony osobą gospodarza a samą Pobiedną nazywał "Elizjum Górnych Łużyc". Pałac otacza park (pierwotnie w stylu angielskim) założony także z inicjatywy "uczonego pana z Unięcic". Na skraju parku, przy murze stoją ruiny "zielonego letniego domku" wybudowanego w 1799 r.



Domek służył Gersdorfowi do obserwacji nieba i pobliskich wzgórz. Uczony przeprowadzał tu także badania nad elektrycznością i wyładowaniami atmosferycznymi. Jeden z eksperymentów mógł dla niego zakończyć sie tragicznie. Otóż 27 sierpnia 1800 r. Gersdorf ściągną tam piorun, którego uderzenie potem dokładnie opisał.

Rozwój ludnościowy miejscowości w ostatnich wiekach przedstawia się następująco: w 1694 r. zamieszkiwaly tu 973 osoby ( w Unięcicach 569), w 1794 r. - 902 (w Unięcicach 500), w 1845 r. - 1062 (w Unięcicach 632), w 1861 r. - 1344 (w Unięcicach 680), w 1925 r. - 1118 (w Unięcicach 564), w 1939 r.- 1300, w 1950 r. - 991, w 1960r. - 1261, w 1970 r. - 1380, w 1978 r. - 1435, w 1998 r. - 1366.

Gierałtówek
Gierałtówek jest małym należącym do Pobiednej osiedlem, które zaraz po II wojnie światowej nazywano Kolonią Hetmańską. Położony jest na zboczach Jindrichovickiego Hrebena, przy styku granicy z czechami. Pierwszą budowlą we wsi byla postawiona w 1684 r. karczma, w której przed przekroczeniem granicy odpoczywali śląscy katolicy wędrujący do sanktuarium maryjnego w Hejnicach (miejscowość w czeskiej części Gór Izerskich). Pielgrzymki do Hejnic miały bardzo długą tradycję. Po raz pierwszy odnotowano je już w XVIII w. Pielgrzymki ustały w połowie XVIII stulecia, gdyż król pruski Fryderyk II zakazał Ślązakom brania udziału w procesjach poza granicami kraju.

Latem 1687 r. z inicjatywy Karola Feliksa Ernesta von Gersdorfa dla Śląskich protestantów z Czadrowa i Przedwojowa koło Kamiennej Góry, wybudowano wokól karczmy osadę o nazwie Neu Gersdorf. Pierwsi mieszkańcy Gieraltówka, będąc wcześniej poddanymi klasztoru cystersow w Krzeszowie, mieli do wyboru: przejść w ciagu 4 tygodni na katolicyzm albo opuścić swe gospodarstwa. Wszyscy wybrali uchoźstwo. Mężczyźni uzbroiwszy się w strzelby i dzidy i ruszyli ze swymi rodzinami w kierunku Drezna, jak mówiono do "ojca". Tak nazywano elektora saskiego, Jana Jerzego III, który na Śląsku cieszył sie wielkim autorytetem. Blisko 700 (niektóre źródła mówią nawet o 1240) byłych poddanych cystersów zatrzymało się w swej wedrówce w Pobiednej. Źyczliwe przyjęcie w pierwszym saskim miasteczku oraz niwątpliwe piękno tej okolicy skłoniły niektórych egzulantów do osiedlenia się w dobrach Gersdorfów. Okolo 130 Ślązaków postanowiła zwiazać się z Gierałtówkiem. Inni mieszkańcy Czadrowa i Przedwojowa wybrali Świecie, Skibę i Wolimierz. Jednakże większość uchodźców religijnych szukając dogodniejszych terenów do osiedlenia się wyjachała w głąb Saksonii.

Druga fala egzulantów dotarla do Gieraltówka w 1698 r., kiedy to we wsi postanowiły zamieszkać 32 rodziny ewaangelickie. Tym razem wygnańcy pochodzili ze śląskich miasteczek górniczych - Złotego Stoku i Srebrnej Góry. Gieraltówek należał więc do tych nielicznych w okolicy wsi egzulanckich, które powstały rękami osadników ze Śląska.

Sam założyciel Gieraltówka, Karol Feliks Ernest von Gersdorf, będąc z krwi i kości żołnierzem, nie czuł się dobrze w roli obywatela ziemskiego. Już w 1689 r. sprzedał Pobiedną wraz zGierałtówkiem swemu bratu, Krzysztofowi Gottlobowi, za 50 tys. talarów. Na początku lat 90, walczył z Turkami na Węgrzech. W 1691 r. przywiózł nawet młodego Turka, którego ochrzczono w kościele w Pobiednej. Jako polsko-saski pułkownik dragonów brał udział w wojnie północnej. 19 lipca 1702 r. poległ w bitwie pod Kliszowem (na południe od Kielc) i tam też został pochowany. W ruinach kościoła w Pobiednej zachowała się niewielka płyta nagrobna poświęcona temu Gersdorfowi.

W przeszłości mieszkańcy miejscowości trudnili się tkactwem i bieleniem przędzy oraz płótna. Do 1945 r. wieś związana była z majatkiem Pobiedna. Oprócz Gersdorfów rządzili tu m.in. książęta raciborscy, przedstawiciele rodu von Saldern, a w latach 1903-1945 książęta Hohenlohe-Ochringen.

W latach 1803-1804 (w źródłach można spotkać się także z latami 1802-1803) właściciel okolicznych dóbr, Adolf traugott von Gersdorf za cenę 6 tys. talarów wzniósł tutaj wieżę służącą do obserwacji nieba i gwiazd, jak również okolicznych wzniesień.



Wieża obserwacyjna Mon Plaisir w 1805 roku - Johann Gotfried Schultz

Obiekt ten pełnił również funkcję wieży przeciwpożarowej. Projekt budowli przekazał Gersdorfowi hrabia Frederyk Wilhelm von Reden z Bukowca, z którym górnołóżycki uczony był zaprzyjaźniony (obydwaj arystokraci wyprawiali się razem w Karkonosze). Stawiając ten obiekt Gersdorf chciał umożliwić zarobkowanie swym wieśniakom, którzy cierpieli biedę. Innym powodem budowy wieży była choroba właściciela Pobiednej. Gersdorf cierpiał na artretyzm, który uniemożliwiał mu wchodzenie na Smrek i Czerniawską Kopę, z których zawsze prowadził obserwacje. W wieży pod Gierałtówkiem arystokrata - naukowiec spędzał mnóstwo czasu i nazywał ją Mon Plasir (Moja Przyjemność). Po 1886 r. budowla nosiła nazwę Cesarz Wilhelm, służąc turystom jako gospoda oraz wieża widokowa (w pomieszczeniu na samej górze zainstalowana była luneta).

W 1931 r. urządzono tutaj niewielkie muzeum regionalne, poświęcone Górom Izerskim.Obecnie stoją tylko fragmenty murów tej konstrukcji.

W 1694 r. wieś liczyła 126 mieszkańców (23 gospodarstwa), w 1794 r. - 185 mieszkańców (42 gospodarstwa), w 1814 r. - 145 mieszkańców (43 gospodarstwa), w 1845 r. - 189 mieszkańców (40 gospodarstw), w 1910 r. - 161 mieszkańców, w 1928 r. - 156 mieszkańców (późniejsze dane łacznie z Pobiedną).

Wola Sokołowska
Ten przysiółek Pobiednej sięga swymi początkami XVII w. W 1665 r. Daniel von Loeben, właściciel majątku Dolne Świecie wybudował przy trakcie z Pobiednej do Leśnej (dzisiejsza Kowalska Droga powstała dopiero dwa wieki później) karczmę zwaną "Ostatni Halerz", w której pierwszym szynkarzem był niejaki Krzysztof Aume. W latach 1667-1672 wokół tej gospody egzulanci czescy i śląscy postawili szereg domostw. Poczatkowo osadę nazwano Nowym Wolimierzem a później przylgnęła do niej nazwa Halerz (Heller). Karczma "Ostatni Halerz" położona była nie tylko w sąsiedztwie ważnej drogi i granicy z Czechami. W pobliżu graniczyły ze sobą majątki rycerskie Świecie i Pobiedna.

Różnie tłumaczono powstanie nazwy oberży, którą znano w całej okolicy. Pewnego razu miał ją odwiedzić wędrowny czeladnik, ktory zażądał piwa i oświadczył, że ma już tylko ostatniego halerza. Karczmarz ucieszony tym, że ma wreszcie dobrą nazwę dla swojej gospody, ugościł czeladnika za darmo. Inne podanie zaś mówi,iż zbierajacy się w karczmie na tajne narady mieszkańcy Pobiednej obiecali procesować sie z Gersdorfami do ostatniego halerza. Gospoda rzeczywiście była miejscem zgromadzeń niezadowolonych z rządów Wiganda von Gersdorfa mieszkańców Pobiednej, którym przewodził cukiernik Beniamin Schmolke. Założyciel górniczego miasteczka wielokrotnie zabiegał u Loebena, aby ten nie wpuszczał poddanych z Pobiednej do "Ostatniego Halerza". W końcu rozgoryczony Gersdorf polecił wybudować w Woli Sokołowskiej nową gospodę o nazwie "Jeleni Szynk". W odpowiedzi von Loeben też postawił karczmę, niedaleko kościoła w Wolimierzu, bardzo blisko północnych granic Pobiednej.

Żeby było śmieszniej Gersdorf również kazał wznieść jeszcze jedną, konkurencyjna gospodę i to pod tym samym Wolimierzem. Ta swego rodzaju "wojna na karczmy" znalazła swój final przed najwyższą instancją sądową na Górnych Łóżycach, czyli tzw. sądem zwyczajnym (Oberamtem) z siedzibą w Budziszynie. Wyrokiem wspomnianego sądu obydwie gospody w Woli Sokołowskiej po roku 1673 zostały zburzone.

Do II wojny światowej większość gospodarstw we wsi należalo do Wolimierza, a tylko niewielki, południowy fragment wchodził w skład Pobiednej. W listopadzie 1904 r. w pobliżu miejscowości została uruchomiona linia kolejowa, łącząca Mirsk z Frydlantem w Czechach.

W 1690 r. pewien koniokrad został powieszony na szubienicy, która stała w pobliżu Woli Sokołowskiej (przy drodze do Pobiednej). Resztki miejscowej szubienicy były jeszcze widoczne podczas wojny siedmioletniej (1756-1763).

Opracował: Leszek Bartnik na podstawie "Polskie Górne Łóżyce" - Waldemara Beny oraz materiałów własnych.



Dołącz do nas

Kalendarium
Czy wiesz, że...
Zdjęcie tygodnia
Pocztówka miesiąca
Panorama
Wirtualny cmentarz
Informator SMS
Polecane linki


























Wszystkie materiały na tej stronie objęte są pełnym prawem autorskim,
osoby zainteresowane ich wykorzystaniem (w całości, lub części) proszone są o uprzedni kontakt z redakcją serwisu www.pobiedna.pl.


copyright © pobiedna.pl 2007-2023          Statystyki obsługuje system statystyk stat4u